04 paź Historia Pałacu w Żółwinie
Zaledwie 30 km od Warszawy, w malowniczej wsi o nazwie Żółwin, graniczącej z Podkową Leśną, znajduje się piękny XIX-wieczny pałac w stylu późnoklasycystycznym. Ten śnieżnobiały budynek został zaprojektowany przez architekta Józefa Bobińskiego dla Michaliny Rzyszczewskiej z rodu Radziwiłłów. Jego budowa rozpoczęła się ok. 1853 roku, gdy 35-letnia hrabina powróciła ze swej weneckiej podróży.
Michalina była córką księcia Michała Gedeona Radziwiłła herbu Trąby. Był on generałem wojsk polskich oraz senatorem-kasztelanem, a potem senatorem-wojewodą Królestwa Polskiego. Uczestniczył w insurekcji kościuszkowskiej, wojnach napoleońskich oraz jako Naczelny Wódz dowodził w powstaniu listopadowym. Za udział w nim został zesłany w głąb Rosji i tam był więziony. Za swoje zasługi został odznaczony krzyżem kawalerskim Orderu Virtutti Militari, francuskimi krzyżami Orderu Legii Honorowej, rosyjskim Krzyżem Maltańskim i bawarskim Orderem św. Huberta.
Matką Michaliny była Aleksandra Radziwiłłowa z domu Stecka herbu Radwan. Posiadała szczególny zmysł estetyczny w zakresie architektury oraz zdolności artystyczne. Z jej inicjatywy i pod jej kuratelą został przebudowany pałac i park w Szpanowie (dzięki pracy architekta Henryka Ittara oraz projektanta ogrodów Dioniozego Miklera), który uznano za jedną z okazalszych rezydencji Wołynia. Do dziś zachowały się akwarele przedstawiające ten wspaniały kompleks, autorstwa właśnie Aleksandry Radziwiłłówny.
Po upadku powstania listopadowego księżna postanowiła udać się za mężem w głąb Rosji do Jarosławia. Wówczas Car Rosji Mikołaj I skonfiskował majątki jej męża w Nieborowie i Bolimowie, przekazując je jego adiunktowi Leonowi Radziwiłłowi, który następnie przepisał je na dzieci Michała i Aleksandry (Michalinę, Karola oraz Zygmunta), dzięki czemu wróciły one do rodziny, która powróciła do Warszawy w 1836 roku i osiedliła się w pałacu Stanisława Potockiego na Krakowskim Przedmieściu.
Przez zły stan zdrowia psychicznego Michała Radziwiłła, stronili oni od aktywnego udziału w życiu towarzyskim. Aleksandra dbała wówczas, w imieniu swoich nieletnich dzieci, o dobra w Nieborowie, wzbogacając ich bibliotekę o swój rodowy księgozbiór. Była również inicjatorką przebudowy pałacu w Królikarni (zgodnie z projektem architekta Franciszka Marii Lanciego). Przekształciła także tamtejszy park na romantyczny, zapełniając go rzeźbami.
Gdy zmarł jej mąż, Aleksandra zamieszkała na stałe w Nieborowie. Tam malowała akwarele przedstawiające widoki znajdującej się nieopodal Arkadii, w której wybudowała sobie nieistniejącą już dziś willę, zgodnie z projektem wspomnianego już Lanciego. Została honorową członkinią Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Pod koniec życia zamieszkała w Paryżu, gdzie zmarła i została pochowana.
Biegle władająca językiem niemieckim, Michalina Radziwiłłówna niejednokrotnie bywała w Berlinie u swoich kuzynów. Udzielała się także charytatywnie, zbierając datki na rzecz Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, prowadzonego przez hrabinę Aleksandrę Potocką z Wilanowa. Jej mąż, Leon Rzyszczewski herbu Pobóg, był blisko związany z politycznym kręgiem Hotelu Lambert, dlatego często wyjeżdżał do Paryża. Podczas jego nieobecności hrabina mieszkała w Pałacu Józefa Grodzkiego przy Krakowskim Przedmieściu 411. Zmarła 23 czerwca 1883 roku we włoskim Turynie. Została pochowana na warszawskim cmentarzu powązkowskim (kwatera 69, rząd 1, miejsce 14, 15). W książce Hanny Muszyńskiej-Hoffmannowej, pt. „O paniach z krainy szczęścia” znajdziemy taki oto opis czasów młodzieńczych Michaliny:
„Nigdy w życiu nie udało mi się widzieć bardziej rozpieszczonego dziecka od córeczki Michasiów. Na swym rozkochanym ojcu dzieweczka ta dosłownie jeździła konno, a niemniej latoroślą zachwyconą matkę wodziła za nos. Nieznośna tedy Minia była jednocześnie bardzo ładną, bo kubek w kubek z aparycji Michała przypominającą. Aleksandryna, gdy bodaj na piątą rocznicę ślubu przyjechała do Arkadii (Michałostwo rok rocznie dzień 12 lipca spędzali w arkadyjskiej krainie szczęścia) narysowała w swoim szkicowniku córeczkę na grzbiecie czarnego łabędzia. Był to uroczy obrazek – zarówno w życiu, jak i na papierze...”
Eustachy Marylski
Drugim właścicielem Pałacu Żółwin był Eustachy Marylski, który kupił posiadłość w 1862 roku. Pochodził z rodziny szlacheckiej herbu Ostoja.
Podczas nauki w Liceum Warszawskim, którego dyrektorem był Samuel Bogumił Linde (rektor Uniwersytetu Warszawskiego, autor Słownika Języka Polskiego) mieszkał w internacie prowadzonym przez ojca Fryderyka Chopina, Mikołaja. Wraz z kolegami wielokrotnie słuchał fortepianowych koncertów młodego wirtuoza. Fragmenty pamiętników Marylskiego zostały wydane w „Kurierze Warszawskim” przez Fryderyka Hoesicka – biografa genialnego kompozytora. Eustachy studiował na Wydziale Prawa i Administracji Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego, uzyskując tytuł magistra prawa. Był także członkiem Towarzystwa Królewskiego Geograficznego w Paryżu. W dobrach Książenice, odziedziczonych po ojcu, posiadał bogatą bibliotekę, którą regularnie uzupełniał i na bazie której tworzył własne prace literackie.
Podczas nauki w Liceum Warszawskim, którego dyrektorem był Samuel Bogumił Linde (rektor Uniwersytetu Warszawskiego, autor Słownika Języka Polskiego) mieszkał w internacie prowadzonym przez ojca Fryderyka Chopina, Mikołaja. Wraz z kolegami wielokrotnie słuchał fortepianowych koncertów młodego wirtuoza. Fragmenty pamiętników Marylskiego zostały wydane w „Kurierze Warszawskim” przez Fryderyka Hoesicka – biografa genialnego kompozytora. Eustachy studiował na Wydziale Prawa i Administracji Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego, uzyskując tytuł magistra prawa. Był także członkiem Towarzystwa Królewskiego Geograficznego w Paryżu. W dobrach Książenice, odziedziczonych po ojcu, posiadał bogatą bibliotekę, którą regularnie uzupełniał i na bazie której tworzył własne prace literackie.
Kolejni właściciele
Następnie kompleks Pałacu Żółwin trafił w posiadanie rodziny Zielińskich, a potem od 1877 roku był własnością Szellerów – Niemców posiadających Browar w Warszawie. To oni stworzyli zabytkowy obecnie park wokół posiadłości w Żółwinie.
Po nich pałac miał licznych właścicieli, aż w końcu w 1913 roku wszedł w posiadanie Michała Natansona, szlachcica z pokaźnym wąsem o dużym poczuciu humoru. Jako członek Związku Ziemiańskiego trudnił się on rolnictwem, hodowlą bydła, ryb oraz produkcją mleka, które dostarczał do Warszawy wagonem chłodniczym ówczesnej Elektrycznej Kolei Dojazdowej (dzisiejszą WKD). Wówczas park żółwińskiego kompleksu pałacowego słynął z okazałych stawów rybnych. Odbywało się w nim także regularnie pieczarkobranie.
W trakcie I wojny światowej Pałac Żółwin doznał licznych uszkodzeń, a następnie został niemal kompletnie spalony. Michał Natanson podjął się jego remontu, mieszkając w Warszawie przy ulicy Foksal. Po śmierci swojej żony Julii przeprowadził się na Oboźną. Zmarł 8 sierpnia 1938 roku, a Pałac Żółwin trafił pod kuratelę jego syna Henryka – studenta ekonomii politycznej w Poznaniu. O piękny park wokół posiadłości dbał wówczas ogrodnik wraz ze swoimi pomocnikami. Natomiast o kwiaty, krzewy róż i konserwację ścieżek troszczyli się domownicy.
Popularne miejsce spotkań
Pałac Żółwin był miejscem spotkań wybitnych polskich intelektualistów, znanych postaci ze świata ówczesnej kultury i sztuki.
Odwiedzał go Ludwik Solski – jeden z najwybitniejszych aktorów w historii, występujący m.in. w Teatrze Wielkim we Lwowie, reżyser pioniersko wprowadzający na deski polskich teatrów rosyjskie opery, adaptacje Tołstoja, Czechowa i Dostojewskiego, dyrektor m.in. Teatru Miejskiego w Krakowie (dziś im. Juliusza Słowackiego), był doktoratem honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego, jego imię nosi dziś Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna w Krakowie.
Innym gościem żółwińskiej posiadłości był Kornel Makuszyński – polski prozaik, poeta, krytyk teatralny i publicysta, członek Polskiej Akademii Literatury, który w międzywojniu był jednym z najpoczytniejszych i najbardziej płodnych polskich pisarzy, znany z takich utworów, jak „Szatan z siódmej klasy”, „Awantura o Basię”, „Szaleństwa Panny Ewy”, „Panna z mokrą głową” czy „ O dwóch takich, którzy ukradli Księżyc”.
Żółwin był odwiedzany również przez rodziców Krystyny – żony Henryka Natansona. Jej matka Joanna Marecka była malarką, uczennicą Leona Wyczółkowskiego, jednego z czołowych przedstawicieli malarstwa realistycznego w okresie Młodej Polski. Rodzinę Natansonów odwiedzał w Pałacu Żółwin także brat pani Krystyny – pułkownik Andrzej Marecki, który dowodził pociągiem pancernym w trakcie powstania śląskiego, a w czasie II wojny światowej towarzyszył generałowi Władysławowi Sikorskiemu, ginąc bohatersko w 1943 roku na Giblartarze.
II wojna światowa
Na początku II wojny światowej Pałac Żółwin był schronieniem dla Polaków wygnanych z Kresów Wschodnich oraz ukrywających się przed okupantem Żydów. Natansonowie stracili w wyniku wojennej zawieruchy cały majątek, a ich dzieci, Maria i Tadeusz uczestniczyli w akcjach AK przeciwko Niemcom. Maria była łączniczką i sanitariuszką w czasie Powstania Warszawskiego.
W 1940 roku pałac wraz z parkiem kupił Henryk Witaczak, który wraz z siostrą Stanisławą nauczył się sztuki jedwabnictwa w Gruzji, gdzie jego rodzina została ewakuowana w trakcie I wojny światowej. W ten sposób mógł kontynuować wielopokoleniowe tradycje rodzinne w tym zakresie. Po powrocie do Polski rodzeństwo stworzyło w Milanówku Centralną Doświadczalną Stację Jedwabniczą, a po zakupie kompleksu pałacowego w Żółwinie mogło rozszerzyć swoją działalność. Uprawiali tam morwę, tworząc z czasem pokaźną plantację. Zbudowali również barak, w którym odbywały się kursy i wykłady oraz były tam miejsca noclegowe dla ich uczestników.
W czasie Powstania Warszawskiego do Pałacu Żółwin przyjechał Ferdynand Antoni Ossendowski – polski pisarz, dziennikarz, podróżnik, antykomunista, nauczyciel akademicki, a także działacz polityczny, naukowy i społeczny. Światową sławę przyniosła mu książka „Zwierzęta, ludzie, bogowie”, która została przetłumaczona na aż 19 języków. Opisał w niej swoje wspomnienia związane z ucieczką z ogarniętej rewolucją Rosji. Był również autorem fabularyzowanej biografii pt. „Lenin”, w której mocno skrytykował zarówno samą rewolucję, jak i cały komunizm, przez co między innymi był poszukiwany przez radzieckie CzeKa (późniejsze KGB).
Innym gościem Witaczaków w Pałacu Żółwin był tamtym czasie także Stefan Krzywoszewski – polski prozaik, dziennikarz i dramaturg, klasyk tzw. „komedii mieszczańskiej”, który był m.in. redaktorem Kuriera Polskiego, prezesem Związku Autorów Dramatycznych oraz dyrektorem Teatru Narodowego w Warszawie. W swoim pamiętniku zatytułowanym „Długie życie” tak oto napisał o życzliwości i zasługach ówczesnych właścicieli Pałacu Zółwin:
„Pierwszym znajomym, którego nazajutrz spotkałem, był prezes warszawskiego Rotary-Klubu, zacny, ludziom życzliwy, Witold hr. Sągajłło. Będąc w takim samym położeniu, co ja, przed kilku dniami znalazł schronienie w dworze żółwińskim, o półtora kilometra od stacji Podkowa Główna oddalonym, Żółwin należał przed laty do mego dobrego znajomego Michała Natansona. Obecnie był własnością pana Henryka Witaczka z Milanówka, pioniera przemysłu jedwabniczego w Polsce. Interwencja hr. Sągajłły osiągnęła skutki – w niemniej przepełnionym dworze żółwińskim znalazł się dla mnie tapczan. Sądziłem wówczas, że mój pobyt w Żółwinie będzie się liczył na tygodnie. Spędziłem tam sześć miesięcy. Państwo Witaczkowie byli zjawiskiem niezwykłym. Osobiście – potrzeb skromnych – na pomoc nieszczęsnym rodakom łożyli krocie. Narażali się na niewygody, przykrości, niejednokrotnie – na niebezpieczeństwa. Henryk Witaczek umysłowością i charakterem przypominał Wokulskiego z „Lalki” Prusa. Łączył polski romantyzm z trzeźwym zrozumieniem rzeczywistości, tkwiło w nim głębokie poczucie obywatelskiej odpowiedzialności i obowiązków. Jako przemysłowiec, był śmiałym inicjatorem i organizatorem i wraz z swą siostrą, osobą wysokiej wartości społecznej i praktycznej, stworzył – niemal z niczego – nową gałąź przemysłu, opartą na surowcu rodzimym. Źródło uczciwych dochodów dla siebie, pokaźnych zarobków dla robotników w fabryce, a dla drobnych rolników, podejmujących uprawę drzewek morwowych i hodowlę łuskoskrzydłych owadów jedwabniczych – zyskowny przemysł chałupniczy. Dla budżetu Państwa – pozycję wysoce dodatnią. `{`…`}` W Żółwinie zacni państwo Witaczkowie czynili, co mogli, by rozbitkom warszawskim dać złudzenie atmosfery rodzinnej.”
Stefan Krzywoszewski wspomniał również o tym, iż w Pałacu Żółwin bywali m.in.: malarz Jan Skotnicki, wicemarszałek Sejmu Stanisław Osiecki, wojewoda Ludwik Darowski, wspomniany wcześniej Ferdynand Ossendowski (który za relacją z „Długiego życia” Krzywoszewskiego, ukończył w Żółwinie powieść pt. „Warszawa”, dotyczącą okupacji), teatrolog i bibliofil Mieczysław Rulikowski, dziennikarz Kazimierz Pollack, wicedyrektor i współtwórca Wyższej Szkoły Dziennikarskiej Stanisław Jarkowski, czy pisarz i dziennikarz Eustachy Czekalski. Do Żółwina przybywał również Ludwik Kolankowski – historyk, działacz polityczny, senator RP, profesor Uniwersytetu Lwowskiego oraz pierwszy rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pałac Żółwin odwiedzały również znamienite pisarki: Maria Dąbrowska, Anna Kowalska, Ewa Szelburg-Zarembina.
Po II wojnie światowej
Dzięki bezpłatnej akcji pomocowej zorganizowanej przez państwo Witaczaków, po Powstaniu Warszawskim w pałacu w Żółwinie ukrywali się uciekinierzy ze stolicy. Po II wojnie światowej, gdy posiadłość wraz z parkiem należały do Instytutu Włókien Naturalnych w Poznaniu – Zakładu Badawczego Jedwabiu Naturalnego, budynek został mocno zaniedbany.
W 1997 roku odkupił go wraz z parkiem Jerzy Zanger. Cześć znajdującego się tam sprzętu przejęła firma „Polski Jedwab” z Milanówka. W latach 1998 i 1999 udało się przeprowadzić w Żółwinie ostatnie hodowle zachowawcze. Potem, tętniący niegdyś życiem, pałac opustoszał. 7-hektarowy majątek został podzielony i częściowo sprzedany.
Obecnie
1 sierpnia 2005 roku Pałac Żółwin wraz z 3-hektarowym, zabytkowym parkiem został wykupiony przez Sylvie Marie Louise Cambou-Prokopowicz i Zbigniewa Prokopowicza.
Ten wpisany do rejestru zabytków obiekt, wówczas w stanie ruiny, został przez nich w 2 lata gruntownie odrestaurowany i rozbudowany o dwa tarasy, które w pełni harmonizują się z całością budynku. Pod wschodnim – znajduje się obecnie basen. Architektem, który podjął się niełatwego zadania renowacji był Mateusz Trojanowski, który stworzył projekt oddający ducha XIX-wiecznej rezydencji, zaakceptowany przez konserwatora zabytków. Wszystkie zewnętrzne elementy architektoniczne zostały zachowane w pierwotnym kształcie. Remont dotyczył również wnętrz rezydencji, które ze smakiem zostały dostosowane do celów mieszkalnych, łącząc znakomicie tradycję z nowoczesnością.
Było to wielkie wyzwanie, ponieważ – jak napisała Grażyna Adamska w swojej książce, pt. „Dwór w Żółwinie i jego tajemnice”:
„Poprzedni właściciel nie wykonywał żadnych prac remontowych, a długoletni użytkownik dworu – Zakład Jedwabiu Naturalnego – w latach 70. ubiegłego wieku przystosował go do swoich potrzeb. Były tu więc pomieszczenia biurowe, administracyjne, laboratoryjne, a także sale przeznaczone do hodowli jedwabnika. W salonie stały regały, w sezonie zapełniające się gąsienicami, a w pokoju obok – ręczna rozmotalnia kokonów. W piwnicy znajdowała się maszyna do zrywania liści morwy z przywiezionych z plantacji gałęzi. Dwór wewnątrz nie przypominał więc zupełnie tego sprzed drugiej wojny światowej.”
Po remoncie, wnętrze Pałacu Żółwin jest wyposażone w komfortowe i funkcjonalne meble polskiego, angielskiego i francuskiego pochodzenia, piwnicę, siłownię, saunę i salę kinową. Przez pewien czas palac pełnił funkcję butique hotelu. Dziś jest przestrzenią mieszkalną, której otoczenie jej właściciele chcą ożywić organizacją najróżniejszych eventów.
Istotne źródło – przywołanych tu informacji na temat Pałacu Żółwin – stanowi książka Grażyny Adamskiej, pt. „Dwór w Żółwinie i jego tajemnice”, Brwinów 2009.